Złocenie antyczne

Złocenie antyczne to jeden z najbardziej ciekawych procesów. Już w starożytności znane były metody nakładania złota na metale. Stosowano platerowanie, złocenie płatkowe, a przede wszystkim tzw. złocenie w ogniu, popularnie nazywane złoceniem ogniowym.

W firmie Galvano-Aurum, tak dobraliśmy rodzaj kąpieli galwanicznej i warunki osadzania z niej złota, że udaje się nam uzyskać powłokę podobną do tej uzyskiwanej w procesie złocenia ogniowego. To znaczy, że osadzane warstwy są dostatecznie grube, wysokiej czystości i na tyle plastyczne, aby w procesie obróbki wykończeniowej uzyskiwać wymagany stopień wypolerowania powierzchni.

W metodzie ogniowej poddawane złoceniu przedmioty z miedzi lub jej stopów (głównie wszelkiego rodzaju brązy) pokrywa się amalgamatem uzyskanym przez zmieszanie 1 części rozdrobnionego złota z 9 częściami rtęci. Przedmioty te następnie ogrzewa się, na skutek czego rtęć odparowuje, a złoto pozostaje na powierzchni w postaci szczelnej powłoki, dobrze przylegającej do metalu podłoża. W celu otrzymania grubszych powłok złotych proces nanoszenia złotego amalgamatu i usuwania rtęci przez ogrzewanie powtarza się wielokrotnie.

Otrzymane metodą ogniową powłoki złote są matowe. W celu nadania im dekoracyjnego wyglądu poleruje się je kamieniami półszlachetnymi (na przykład agatem lub krwawnikiem) w całości lub częściowo, w zależności od efektu jaki pragnie się uzyskać.

Technikę złocenia ogniowego doskonalono przez wieki i mimo jej prostoty wymagała dobrej znajomości warsztatu pozłotnika i właściwego postępowania na kolejnych etapach złocenia. Ten warsztat okazywał się bardzo trudny do opanowania nawet dla doświadczanych rzemieślników, a z racji trującego działania par rtęci i tajemniczych zgonów w czasie jego wykonywania otoczony był tajemniczością i uznaniem dla mistrzostwa ówczesnych pozłotników.

Niebezpieczeństwo występujące przy obcowaniu z rtęcią zauważano od dawna. Mnich Teofil (Teophilus) – zakonnik z Helmershausen – już w XII w. w swojej rozprawie ostrzegał, że przystępując do złocenia nie można być głodnym, ponieważ opary rtęci są bardzo niebezpieczne dla pustego żołądka. W tym celu zalecał bezpośrednio przed złoceniem spożywanie berberysu pospolitego, pieprzu, czosnku i wina. Kuracje te nie były praktycznie żadną ochroną dla średniowiecznych rzemieślników. Znane są opisy masowych śmierci przy złoceniu szczególnie dużych obiektów. Przy złoceniu kopuł cerkwi w latach 1838-1841 od par rtęci umarło 60 pracowników. Słusznym wydawała się więc taka modyfikacja procesu, aby kontakt człowieka z rtęcią był całkowicie wyeliminowany lub wyeliminowane było samo stosowanie rtęci.

Mimo wszystkich zabezpieczeń, procesy złocenia z udziałem rtęci są niebezpieczne i drogie w prowadzeniu. Dlatego zawsze poszukiwano metod gwarantujących uzyskanie powłoki analogicznej do nakładanej metodą ogniową. Realne rozwiązanie tego problemu pojawiło się na początku XIX w. Stworzenie ogniwa galwanicznego i próby z elektrolitycznym osadzaniem metali przyczyniły się do wynalezienia złocenia galwanicznego. Nowa metoda od samego początku wzbudzała mieszane uczucia w środowisku złotników. Jak każda nowinka w konfrontacji z tradycją, poddawana była surowej krytyce. Złoceniu galwanicznemu przypisywano wszystko co najgorsze, łącznie z zarzutem, że nakładana tą metodą warstwa nie jest powłoką złotą. Dyskusję o przydatności metody galwanicznej do złocenia brązów przeprowadzono nawet w Komisji Akademii Francuskiej, która w grudniu 1842 r. ogłosiła raport stwierdzający wyższość galwanicznej metody złocenia nad ogniową. Komisja Akademii Francuskiej zamknęła tą opinią erę złocenia ogniowego i rozpoczęła okres złocenia galwanicznego.

Oczywiście początki złocenia galwanicznego były niezwykle trudne. Po pierwsze uzyskiwano powłoki bardzo cienkie, przez to niedostatecznie zabezpieczające pokrywane przedmioty przed korozją. Po drugie, pierwsze pokrycia złote osadzane elektrolitycznie były gruboziarniste, o nieciekawej fakturze. Nawet po polerowaniu uzyskiwano efekt o niejednorodnej barwie. Ten okres młodzieńczy mamy już na szczęście za sobą, a współczesne elektrolity umożliwiają osadzanie powłok złota identycznych z powłokami wytwarzanymi w procesie ogniowym.